poniedziałek, 3 września 2018

Superbohaterowie Marvela – Tom 7 – Avengers

Uwaga!!!

FABUŁA

Scenariusz: Stan Lee, Kurt Busiek

Do tej pory w cyklu "Superbohaterowie Marvela" rolę protagonistów pełniły jednostki, dla odmiany w siódmym tomie przedstawiony zostaje nam cały zespół herosów. Avengers, bo o nich mowa, po raz pierwszy zaprezentowali się czytelnikom na łamach wydanego w 1963 roku komiksu "The Avengers #1" i to właśnie historia z tego zeszytu inauguruje niniejszy album. Pierwsze o czym trzeba pamiętać czytając tę opowiastkę to fakt, że w latach sześćdziesiątych docelowym odbiorcą komiksów superbohaterskich były dzieci w wieku około lat dziesięciu. A skoro tak, to trudno oczekiwać jakichś dojrzałych treści po produkcjach z tamtych lat. Nie ma się więc co dziwić, że napisana przez Stana Lee geneza Avengersów jest jebitnie naiwna i infantylna. O co w niej chodzi? Otóż uwięziony na przeklętej Wyspie Ciszy Loki kombinuje jakby tu sprowokować Thora i zmusić go do bezpośredniego starcia. Cwaniaczek próbuje wykorzystać w tym celu Hulka, ale jedyne co mu się udaje, to sprzymierzyć przeciwko sobie kilkoro ziemskich superherosów, którzy ostatecznie spuszczają mu srogi wpierdol. Ogólnie rzecz biorąc fabuła tej historii to jakiś żenujący i infantylny żart. Hulk udający robota pracującego w cyrku, Ant-Man i jego mrówki oraz Rick Jones ze swoją bandą młodych radioentuzjastów to tylko kilka pomysłów, które sprawiły, że aż krztusiłem się ze śmiechu.
Jedyne co jest warte zapamiętania z tej opowiastki, to oryginalny skład Avengersów. W szeregach grupy znaleźli się: Iron Man, Thor, Hulk, Ant-Man oraz Wasp.
Okładka "The Avengers #1" (rys. Jack Kirby)
"Ultron bez ograniczeń" to już zdecydowanie bardziej współczesna historia (rocznik 1999), ale to wcale nie oznacza, że jest ona o niebo lepsza od tego potworka z lat sześćdziesiątych. Opowieść ta charakteryzuje się bowiem sporą przesadą widoczną niemal na każdej płaszczyźnie fabularnej. Ultron realizując swój chory plan wyniszczenia ludzkości, wpierw wybija do nogi cały naród niewielkiej Słorenii (zmyślone nadbałtyckie państwo), a następnie porywa kilku członków Avengers (i jednego łotra), których uważa za najbliżej ze sobą związanych.
Plan Ultrona zakłada porwanie kilku Avengersów (Vision, Wonder Man, Scarlet Witch, Giant-Man, Wasp) oraz łotra Grim Reapera (prywatnie brat Wonder Mana) (rys. George Pérez)
Co by nie mówić motywacje robota są mocno pokręcone, a intryga naciągana. Co gorsza scenarzysta Kurt Busiek postanowił dodatkowo skomplikować wątki, wprowadzając do historii kolejnego złowrogiego blaszaka – Alkhemę. Pobudki jakimi kieruje się ten robot okazują się być jeszcze bardziej cudaczne.
Alkhema (rys. George Pérez)
Tak czy inaczej akcja tego komiksu ogranicza się do trochę bezładnej napierdalanki herosów z całą zgrają Ultronów, a właściwie różnymi odsłonami tego szalonego robota jakie wyewoluowały na przestrzeni lat.
Inwazja Ultronów (rys. George Pérez)
Busiek nie chcąc sprowadzić fabuły jedynie do nachalnej bijatyki, próbuje poruszyć kilka wątków pobocznych i ukazać bohaterów nie tylko z perspektywy kolorowych trykotów. Pomysł świetny, ale niestety nie do końca udany. Przodują wątki romansowe, czyli tragizm miłosnego trójkąta Wonder Man – Scarlet Witch – Vision oraz trudny związek Hanka Pyma (Giant-Man) z Janet van Dyne (Wasp). Wspomniany Hank Pym (stwórca Ultrona) jest główną postacią tego dramatu i to na nim w dużej mierze skupia się uwaga scenarzysty. Z licznych retrospekcji dowiadujemy się między innymi, że gość po raz czwarty [sic!] w swoim życiu przechodzi załamanie nerwowe (dziwne, że przy czymś takim nie wylądował jeszcze w domu bez klamek). Trudno jednak, żeby koleś był normalny, skoro do własnego ślubu przystępował okutany w superbohaterski kostium… Inna sprawa, że większość gości na tej uroczystości również ubrana była w kolorowe trykoty.
Podobnych scenariuszowych wpadek znajdziemy jeszcze kilka. Czasami są to drobiazgi, takie jak potrafiącą zmieniać kształt fotonowa tarcza, która wyparła tradycyjną broń Kapitana Ameryki. W zamyśle miało to jakże być nowoczesne rozwiązanie, a wyszło zupełnie niepotrzebne pozerstwo. Najbardziej jednak uwierają sztucznie pokomplikowane wątki, naciągana intryga oraz momentami nadmiernie egzaltowane dialogi. Finał tej historii również nie rzuca na kolana. Jest do bólu pretensjonalny, zupełnie jakby był wyciągnięty z jakieś średniej jakości opery mydlanej.

⭐⭐⭐⭐ (nijaki)

ILUSTRACJE

Rysunki: Jack Kirby, Stuart Immonen, George Pérez
Tusz: Dick Ayers, Wade von Grawbadger, Al Vey
Kolory: Stan Goldberg, Tom Smith

Archiwalny komiks rysowany jest przez wielką legendę komiksu Jacka Kirby'ego. Mamy tu do czynienia z bardzo oldskulowym stylem, charakteryzującym się niemal kompletnym brakiem teł, sporymi uproszczeniami oraz śmiechowym designem postaci (Iron Man wygląda jakby nosił spódnicę). Kilkustronicowy prolog do "Ultrona bez ograniczeń" narysował Stuart Immonen (z niewiadomego powodu pominięty przez wydawcę na liście twórców) i pod względem graficznym jest to zdecydowanie najlepsza część tego albumu. Żałuję, że występ Kanadyjskiego grafika ograniczył się jedynie do tak krótkiego epizodu. Głównym rysownikiem tego komiksu jest George Pérez, posługujący się przyjemną dla oka klasyczną kreską. Prace tego gościa to takie bardzo solidne rzemiosło bez wielkich fajerwerków, ale też poważniejszych wpadek.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry)

DODATKI

Tytuł: Nadejście Avengers / Ultron bez ograniczeń
Tytuł oryginalny: The Coming of the Avengers / Ultron Unlimited
Wydawca: Hachette Polska
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Cykl: Superbohaterowie Marvela
Seria: -
Data wydania: 29 marzec 2017
Tłumacz: Kornel Stanisławski
Format: 170 x 260 mm
Liczba stron: 152
Okładka: Twarda
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788328209473
Cena okładkowa: 39,99 zł

Na liście bonusów tradycyjnie już znajdziemy wstęp redaktora serii oraz artykuły "Za kulisami: powstanie Avengers #1" i "Krótką historię Avengers". Do tego zestawienie Top 5 wskazujące najlepsze przygody zespołu. No cóż, jest to bardzo subiektywny wykaz i niekoniecznie trzeba się z nim zgadzać.
Bardzo ciekawym elementem tego albumu jest też grafika przedstawiająca listę płac Avengers, czyli wszystkich bohaterów, którzy kiedykolwiek należeli do grupy. Znajdziemy tam postacie absolutnie kultowe (Kapitan Ameryka, Iron Man, Thor), ale również herosów kompletnie nieznanych szerszej publiczności (np. Two-Gun Kid, Starfox czy Gilgamesz).
Wszystko prezentuje się bardzo elegancko, niestety po raz kolejny muszę wytknąć braki widoczne w liście autorów zaangażowanych w powstanie tego albumu. Nie wiadomo czemu pominięte zostały nazwiska ilustratorów odpowiedzialnych za prolog do "Ultrona bez ograniczeń" – rysownika Stuarta Immonena oraz inkera Wade’a von Grawbadgera.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (rewelacyjny)

PODSUMOWANIE

W siódmym tomie cyklu po raz pierwszy w roli protagonisty widzimy nie pojedynczego bohatera a zebrany w grupę kolektyw superherosów i jest to największy i najbardziej popularny superbohaterski team ze stajni Marvela - The Avengers. Niniejszy album przedstawia czytelnikom zarówno powstałą w latach sześćdziesiątych krótką oryginalną genezę grupy, jak i jedną z wielu potyczek jaką stoczyli oni ze swoim największym wrogiem Ultronem. W zamyśle scenarzysty "Ultron bez ograniczeń" miał być wydarzeniem iście epickim, niestety Kurt Busiek przekombinował i wyszło mu coś przypominającego bardziej pretensjonalną telenowelę. Oprócz jednostajnej i momentami nazbyt efekciarskiej nawalanki Avengersów z całą zgrają Ultronów, jesteśmy świadkami nieznośnego piętrzenia się sztucznie pokomplikowanych wątków rodzinno-miłosnych. Śledzenie konotacji familijnych oraz powikłań w relacjach pomiędzy poszczególnymi postaciami może przyprawić (szczególnie początkującego czytelnika) o potężny ból głowy. Gdzieś w zawiłościach intrygi zagubiona została jej naturalność oraz klarowność, co skutecznie ograniczyło mi radochę z lektury. Dzięki niezłej oprawie graficznej "Ultrona bez ograniczeń" ogląda się nawet nieźle, czyta już jednak całkiem beznamiętnie. Marvel stworzył do tej pory kilka lepszych historii przedstawiających starcie Avengersów z Ultronem. Ta jest niestety całkiem nijaka.

Ostateczna ocena: ⭐⭐⭐⭐ (nijaki)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz