Uwaga!!!
FABUŁA
Scenariusz: Bryan Hitch
Scenarzysta Bryan Hitch działa według z góry ustalonego schematu, w którym każda napisana przez niego historia rozpoczyna się tak samo. Za każdym razem naszą planetę atakuje jakiś pozaziemski byt, a Liga Sprawiedliwości zmuszona jest stawić mu czoła. Raz agresorem jest przeogromna pluskwa, innym razem jakiś czarny kleks, teraz padło na statek kosmiczny wielkości księżyca. Jak się okazuje ta olbrzymia "Gwiazda Śmierci" jest jakąś górniczą kolonią, która podróżuje po układach gwiezdnych niszcząc wszystko co napotka na swojej drodze. Ledwie co Liga rusza do walki z kosmitami, a od razu dostaje strzał z jakiejś mega potężnej broni, która robi w Ziemi zajebiście ogromną dziurę. Trafieni tym niszczycielskim promieniem herosi zostają zakopani jakieś dwadzieścia kilometrów pod powierzchnią ziemi [sic!] i co najlepsze... wszyscy nadal żyją.
Czas potrzebny na wydostanie się z tej pułapki i ponowne stawienie czoła górnikom z kosmosu, Liga decyduje się poświęcić pogaduszkom na niezwykle ważkie tematy. Atak obcych jest więc tylko pretekstem do tego, by bohaterowie mogli sobie trochę popierdolić o łączących ich relacjach oraz wzajemnym zaufaniu (bądź jego braku). Pomysł na taki dialog wydaje się być całkiem zasadny, tylko okoliczności w jakich jest prowadzony zdają się być nieco komiczne. Ziemi zagraża wielkie niebezpieczeństwo, a broniącym jej herosom akurat teraz zebrało się na pogawędki. Tak czy inaczej Liga ostatecznie pokonuje wroga i po raz kolejny ratuje świat przed niechybną zagładą. Jak do tego dochodzi nie ma już najmniejszego znaczenia, bowiem Hitch kompletnie pomija ten wątek. Jak już wspomniałem wcześniej cała ta akcja jest tylko tanią wymówką do tego, by herosi mieli okazję do rozmowy i szczerze powiedzieli co tak naprawdę o sobie myślą. Pierwszy epizod tego komiksu sprowadza się więc do całkiem istotnego, ale biorąc pod uwagę okoliczności, raczej słabo poprowadzonego dialogu.
Liga Sprawiedliwości rozpierdala statek kosmicznych górników (rys. Bryan Hitch) |
Pomagająca herosom tajemnicza Molly wygląda jak przeciętna nastolatka (rys. Fernando Pasarin) |
Tempus lider Ponadczasowych (rys. Fernando Pasarin) |
⭐⭐⭐⭐ (nijaki)
ILUSTRACJE
Rysunki: Bryan Hitch, Fernando Pasarin
Tusz: Bryan Hitch, Daniel Henriques, Matt Ryan
Kolory: Alex Sinclair, Brad Anderson
Pierwszy krótki epizod tego komiksu rysowany jest przez scenarzystę serii Bryana Hitcha i jest to tradycyjnie dobra robota. Szkoda, że Hitch nie został przy tworzeniu ilustracji, ponieważ to wychodzi mu o niebo lepiej, niż pisanie scenariuszy, no ale cóż…
Resztę albumu wypełniają pracę Fernando Pasarina i muszę przyznać, że bardzo przypadły mi one do gustu. Ładna, klasyczna kreska bez zbędnych udziwnień, ale za to z dbałością o szczegóły. Oglądanie kadrów z tego komiksu to prawdziwa przyjemność, również dzięki żywej kolorystyce autorstwa Brada Andersona.
⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (bardzo dobry)
DODATKI
Tytuł: Liga Sprawiedliwości – Tom 3 – Ponadczasowi
Tytuł oryginalny: Justice League – Volume 3 – Timeless
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginału: DC Comics
Cykl: DC Odrodzenie
Seria: Liga Sprawiedliwości
Data wydania: 17 maj 2018
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Format: 165 x 255 mm
Liczba stron: 132
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788328134034
Cena okładkowa: 39,99 zł.
Tradycyjnie bardzo estetycznie wydany komiks. W bonusach galeria okładek.
⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry)
PODSUMOWANIE
Bryanowi Hitchowi wreszcie udało się wykreować nieco ciekawszą historię od tych zawartych w dwóch poprzednich tomach serii. Skok jakościowy jest spory, niemniej jednak i ten komiks zawiera w sobie pewne irytujące wady. Pierwszy epizod jest po prostu bardzo źle skonstruowany. Rozmowę jaką przeprowadzają między sobą członkowie Ligi, można było ubrać w bardziej sprzyjające warunki. Niepotrzebne efekciarstwo rozmieniło tylko ten ciekawy i ważny temat na drobne. Inna sprawa, że Bryan Hitch bardzo mocno jedzie po schemacie, który sobie nakreślił i wszystkie historie prowadzi w bardzo podobny sposób. W odróżnieniu do poprzednich tomów, w "Ponadczasowych" widać jednak zalążek jakiegoś pomysłu, chociaż próba jego realizacji jest jeszcze daleka od ideału. Mam wrażenie, że scenarzysta za bardzo chce stworzyć dzieło epickie i za mało skupia się na detalach, a kiedy już to zrobi, zdarza mu się zwyczajnie przekombinować. Główna historia przedstawiona w tym komiksie jest bardzo efektowna i w dodatku świetnie zilustrowana (znakomite rysunki Fernando Pasarina oraz równie dobre kolory Brada Andersona), ale w ogólnym rozrachunku całkiem płytka i niespecjalnie emocjonująca. Komiks ten stanowi kolejną zapowiedź czegoś wielkiego, co ma dopiero nadejść i być może dlatego sam w sobie nie spełnia jakiejś bardziej znaczącej roli, pozostając zwykłym przeciętniakiem.
Ostateczna ocena: ⭐⭐⭐⭐⭐ (przeciętny)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz