środa, 25 kwietnia 2018

Batman - Tom 4 - Rok Zerowy: Tajemnicze miasto

Uwaga!!!

FABUŁA

Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV

Od pewnego czasu Gotham jest terroryzowane przez gang tajemniczego Red Hooda. Kim jest szaleniec stojący na czele przestępczej organizacji? Czego tak naprawdę chce? Młody Bruce Wayne nie mogąc znieść narastającej fali przestępstw w swoim mieście, postanawia stawić czoła kryjącemu się za maską gangsterowi. Aby jednak tego dokonać, musi nauczyć się walczyć niekonwencjonalnymi metodami. Musi wykreować zamaskowane alter-ego. Nieustraszonego bohatera… Batmana!

Początkowo kompletnie nie rozumiałem czemu Scott Snyder chce wykreować zupełnie nowy, nieco odmienny od klasycznego początek przygód Mrocznego Rycerza. Pierwsze strony tego komiksu wydawały się być jakąś absurdalną pomyłką, ponurym żartem. Zupełnie nie pojmowałem koncepcji tej historii i tego w jakim kierunku ona podąża...
Po pewnym czasie nadeszło jednak olśnienie. Snyder doszedł do oczywistego wniosku – historię tę opowiadano już wielokrotnie i za każdym razem w podobnym stylu. Żeby nowa odsłona zrobiła jakiekolwiek wrażenie, musi być oryginalna, błyskotliwa, a może nawet nieco szalona w swym zamyśle. I takie właśnie próbuje być "Tajemnicze miasto".

Komiks rozpoczyna się od mocnego uderzenia, by potem nieco spowolnić, ale tylko po to, by przygotować grunt pod kolejny konkretny strzał, którego echo na dobre rozbrzmiewać będzie dopiero w następnym tomie serii. Oczywiście nie da się stworzyć nowego początku Batmana, nie sięgając do jego korzeni i Snyder doskonale to rozumie. Album ten w jakimś stopniu nawiązuje nie tylko do swojego naturalnego poprzednika, jakim był "Batman – Rok pierwszy" Franka Millera, ale również do innego wielkiego klasyka opowieści o Mrocznym Rycerzu, czyli "Zabójczego żartu" autorstwa Alana Moore'a. Mając doskonale w pamięci ten drugi tytuł, muszę jednak przyznać, że zawiodłem się trochę historią i samą postacią Red Hooda. Wiedząc, że wyewoluuje z niego Joker, można było spodziewać się czegoś więcej, mieć nadzieję na ukazanie jakiejś genezy jego szaleństwa. Zamiast tego otrzymujemy od razu gotowego świra. Trochę to rozczarowujące.
Ostateczne starcie Batmana z Red Hoodem (rys. Greg Capullo)
Na szczęście całkiem nieźle prezentują się inni bohaterowie tej historii, czyli przebiegły Riddler oraz sam protagonista - Bruce Wayne. Młody Bruce jest trochę narwany i chyba nie do końca jeszcze wie w jakiej roli chce występować. Dopiero eksperymentuje z kreacją samozwańczego mściciela. Początkowo korzysta z różnego rodzaju przebieranek – makijażu i silikonowych masek, zmieniając swój wygląd, niczym uczestnik programu "Twoja twarz brzmi znajomo". Dopiero później pojawia się nietoperzy kostium i przydomek "Batman". W przekroju całej historii Snyder potrafił całkiem nieźle wykorzystać fakt młodego wieku i braku doświadczenia protagonisty, jego Bruce to zdecydowanie bardziej ludzka i autentyczna postać, niż małomówny twardziel, jak zwykło się przedstawiać Gacka. Niechlubnym wyjątkiem w całokształcie budowania postaci są zamieszczone na końcu komiksu trzy krótkie dodatkowe epizody. Moim zdaniem kompletnie niepotrzebne. Miały one ukazać kształtowanie się charakteru Bruce'a, niestety okazały się jedynie nic nie wartymi wypełniaczami stron.

W komiksie tym nie obyło się też bez typowych snyderowskich absurdów. W jaki sposób Bruce przebrał się za dużo niższego, krótkorękiego Pingwina pozostanie słodką tajemnicą scenarzysty. Ja nie przyjmuję do wiadomości jego wyjaśnień, ponieważ są one zwyczajnie durne. Kolejnym "genialnym" pomysłem są umożliwiające chodzenie po suficie elektroadhezyjne buty… No kurwa, po co bawić się w takie pierdolety? Szczególnie, że kompletnie nic nie wnoszą one do całokształtu fabuły. Tylko po to, żeby sztucznie podnieść widowiskowość historii? Dla czystego efekciarstwa? Takie tanie chwyty nie przystoją utalentowanemu scenarzyście, za jakiego uchodzi przecież Scott Snyder. Na szczęście tego typu brednie występują w tym albumie incydentalnie i nie rujnują naprawdę dobrego wrażenia, jakie wywarła na mnie nowa wersja genezy Mrocznego Rycerza.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (bardzo dobry)

ILUSTRACJE

Rysunki: Greg Capullo, Rafael Albuquerque
Tusz: Danny Miki, Rafael Albuquerque
Kolory: Francesco "FCO" Plascencia, Dave McCaig

Pod względem graficznym komiks ten wygląda bardzo dobrze. Bardzo się cieszę, że większość jego kart (całą główną historię) narysował Greg Capullo. Ilustracje tego kolesia to prawdziwe perełki sztuki komiksowej. Drobnym minusem jest jedynie zbyt cukierkowa kolorystyka, która widoczna jest szczególnie w tłach – zbyt dużo różu i fioletów, nie do końca pasujących do opowieści o Batmanie. O nieźle nakreślonej postaci młodego Bruce'a pisałem już w segmencie opisującym fabułę, warto jednak zwrócić również uwagę na jego fajny wizerunek. Fryzura na jarheada wygląda bardzo spoko.
Nowy look Bruce'a Wayne'a - fryzura na jarheada (rys. Greg Capullo)
Tak samo jak i scenarzysta, również Greg Capullo postanowił zadbać o stosowne nawiązania do klasycznych opowieści o Batmanie. Wystarczy porównać jeden z kadrów tego komiksu z okładką wydanego w maju 1939 roku "Detective Comics #27", czyli pierwszej publikacji w jakiej ukazała się postać Człowieka-Nietoperza. Czyż nie wyglądają podobnie?
Kadr z komiksu (rys. Greg Capullo)
Okładka "Detective Comics #27" (rys. Bob Kane)
Epilog głównej historii oraz dodatkowe epizody narysowane zostały przez Rafaela Albuquerque, który z jakiegoś powodu nie pasuje mi do komiksów o Batmanie. Nie ta estetyka.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (bardzo dobry)

DODATKI

Wydawca: Egmont
Wydawca oryginalny: DC Comics
Tytuł oryginału: Batman – Volume 4 – Zero Year: Secret City
Cykl: Nowe DC Comics!
Seria: Batman
Data wydania: 8 wrzesień 2014
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Format: 120 x 260 mm
Liczba stron: 176
Okładka: Twarda
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788328102606
Cena okładkowa: 75,00 zł

Nieco mniej niż dwieście stron bardzo estetycznie wydanego komiksu. Okładka autorstwa Grega Capullo ciekawie zaprojektowana. Nie jest to jakaś wielce spektakularna grafika i nie przyciąga uwagi już na pierwszy rzut oka, ale jej symbolika jest całkiem oczywista.
W bonusach znajdziemy okładki wydań zeszytowych, tym razem poutykanych wewnątrz komiksu, a nie zebranych na jego końcu, jak to zwykle do tej pory bywało.
Najfajniejszym elementem dodatków jest jednak scenariusz Scotta Snydera do pierwszego zeszytu jaki składa się na ten album. Bardzo fajna rzecz, pozwalająca lepiej zrozumieć tok myślenia scenarzysty.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (bardzo dobry)

PODSUMOWANIE

Scottowi Snyderowi udała się niezwykle trudna sztuka opowiedzenia dobrze wszystkim znanej historii w sposób nowatorski, a jednocześnie z poszanowaniem dla jej długoletniej tradycji. "Tajemnicze miasto" będące pierwszą odsłoną mini-serii "Rok zerowy" to album śmiały, dynamiczny i co najważniejsze całkiem absorbujący. W dodatku świetnie narysowany przez znakomitego Grega Capullo. Dobrze się przy nim bawić powinni zarówno stali czytelnicy komiksów o Batmanie, jak i ci którzy nie mieli z nimi nigdy do czynienia.
Ostateczna ocena: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (bardzo dobry)

2 komentarze:

  1. Halo Bastard kiedy następne recenzje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacje są i Mistrzostwa Świata w gałę, nie było czasu... Po Mundialu jadę na urlop i po tym czasie może się zepnę i coś naskrobię.

      Usuń