Uwaga!!!
FABUŁA
Scenariusz: Jason AaronPo długiej nieobecności weteran z Wietnamu Earl Tubb wraca do rodzinnej miejscowości w hrabstwie Craw, tylko po to, by zastać ją w rękach gangu prowadzonego przez trenera miejscowej drużyny futbolowej Eulesa Bossa. Nie mogąc znieść takiego stanu rzeczy Tubb postanawia zrobić w miasteczku porządek, a do tego celu używa potężnego kija odłupanego z drzewa rosnącego przy grobie jego ojca. Mężczyzna wymierza nim sprawiedliwość, tak jak przed laty robił to jego tata, będący wtedy szeryfem.
Chcąc odejść od tematyki komiksów superbohaterskich, raz na jakiś czas sięgam po historie obrazkowe trochę innego typu – nieco poważniejsze w treści, przeznaczone dla dojrzałego czytelnika i nie skrępowane ograniczeniem wiekowym. Sięgnięcie po "Bękarty z Południa" autorstwa dobrze znanego scenarzysty Jasona Aarona to był jednak strzał w ciemno. Nie do końca wiedziałem czego mogę się po tej historii spodziewać. Zapowiedzi mówiły o pełnokrwistej historii prosto z amerykańskiego południa, gdzie wszechobecne są flagi konfederacji, żeberka z grilla w sosie barbecue oraz muzyka country.
Pierwsze co rzuca się w oczy podczas lektury tego komiksu, to zawarta w nim spora dawka przemocy oraz stereotyp w jakim przedstawione zostało amerykańskie południe. Trzeba przyznać, że pod tym względem pierwszy tom serii absolutnie nie zawodzi. Klimat wsiowego zadupia został idealnie oddany niemal w każdym aspekcie tej opowieści – począwszy od dialogów, a na warstwie graficznej (o niej później) skończywszy. Otoczkę oraz klimat "Bękartów z Południa" należy zaliczyć zdecydowanie po stronie plusów tej opowieści. Bardziej dokuczliwe mogą być schematy widoczne w jej fabule. Po raz kolejny mamy bowiem do czynienia z mocno przetartą już kliszą jedynego sprawiedliwego (w tym przypadku może bardziej pasuje określenie wkurwionego?), próbującego zaprowadzić porządek w mieście bezprawia.
Earl Tubb wymierza sprawiedliwość za pomocą potężnego kija (rys. Jason Latour) |
"Był to facet, co się zowie" to niezbyt oryginalny, ale całkiem przyzwoity wstęp do miejmy nadzieję naprawdę fajnej opowieści. Znając talent Jasona Aarona można się spodziewać, że w kolejnych odsłonach serii historia ta rozwinie się w sposób nader satysfakcjonujący. Poważną przesłanką ku temu jest mocne i zaskakujące zakończenie pierwszego tomu.
Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry)
ILUSTRACJE
Rysunki: Jason LatourTusz: Jason Latour
Kolory: Jason Latour, Rico Renzi
Ilustracje Jasona Latoura idealnie pasują do treści tego komiksu. Widać to już od pierwszego kadru, na którym wita nas srający gdzieś na przydrożu pies, po każdy kolejny, gdzie widnieją wykrzywione "redneckie" gęby mieszkańców zabitego dechami pipidówka. Strona wizualna ma jednak też swoje wady, do których zaliczyłbym utrzymaną w odcieniach czerwieni, dość monotonną kolorystykę albumu, ubogie tła oraz momentami niechlujną kreskę rysownika.
Już pierwszy kadr komiksu, przedstawiający srającego psa, wiele mówi o klimacie tej produkcji (rys. Jason Latour) |
Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry)
DODATKI
Wydawca: Mucha ComisWydawca oryginalny: Image Comics
Tytuł oryginału: Southern Bastards - Volume 1 - Here Was a Man
Cykl: -
Seria: Bękarty z Południa
Data wydania: 3 grudzień 2015
Tłumacz: Robert Lipski
Format: 170 x 260 mm
Liczba stron: 128
Okładka: Twarda
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788361319634
Cena okładkowa: 55,00 zł
Wydawnictwo Mucha Comics potwierdza, że również umie w komiksy. Bardzo ładne wydanie z twardą okładką, dobrym jakościowo papierem. W bonusach znajdziemy przedmowy twórców komiksu – Jasonów Aarona i Latoura, ich krótkie biogramy, galerię okładek, szkicownik rysownika oraz… przepis na pieczone pierogi z jabłkami, którego autorką jest mama scenarzysty – pani Betty Aaron.
Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (bardzo dobry)
PODSUMOWANIE
"Był to facet, co się zowie" to brutalny i bezkompromisowy komiks, którego najmocniejszą stroną jest przaśny klimat amerykańskiej wiochy, znakomicie ujęty w specyficznych rysunkach Jasona Latoura. Historia trzymająca w napięciu i całkiem ciekawa, chociaż trzeba też przyznać, że niespecjalnie oryginalna w swojej treści. Odniosłem jednak nieodparte wrażenie, że pierwszy tom tej serii, to zaledwie preludium do prawdziwej, miejmy nadzieję fascynującej historii. Aby się przekonać czy tak naprawdę jest, trzeba będzie sięgnąć po kolejne tomy "Bękartów z południa". Bastard podejrzewa, że warto.
Ostateczna ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz