piątek, 2 marca 2018

Superman: Action Comics - Tom 2 - Powrót do "Daily Planet"

Uwaga!!!

FABUŁA

Scenariusz: Dan Jurgens

Komiks można podzielić na trzy części, w których za każdym razem funkcję głównego bohatera przejmuje inna postać i nigdy nie jest to sam Superman. Prolog w którym wiodącą rolę odgrywa Lex Luthor, opowiada o tym dlaczego postanowił on zapożyczyć sobie symbol człowieka ze stali i zacząć bawić się w superbohatera. Jest to raczej płytka historyjka wypełniona tanimi chwytami fabularnymi, takimi jak udaremniony przez SuperLexa napad na sklep z bronią. Ogólnie wątek ten trąci myszką z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze należy pamiętać, że Lex nosi kombinezon bojowy, który chroni jego ciało przed obrażeniami, ale nic, kurwa, nie osłania tej jego pustej łysej głowy. Na logikę biorąc strzał z kilku metrów z bazooki powinien więc upierdolić mu ten jebany łeb! Z jakiegoś dziwnego powodu nic takiego się jednak nie dzieje… No cóż, inna sprawa, że jak się okazuje w USA w sklepie z bronią można kupić sobie bazookę. Czołg też? Głupie pytanie, przecież pewien pan mówił…
Drugi epizod wysuwa na pierwszy plan Clarka Kenta, a przynajmniej gościa który się za niego podaje. Pytanie kim jest ów facet nurtuje wszystkich dookoła, a przede wszystkim nowego Supermana, który chcąc rozwiązać tę zagadkę, zabiera Clarka do swojej fortecy, by tam za pomocą kryptonijskiej technologii uzyskać odpowiedzi na dręczące go pytania. Wszystko wskazuje na to, że Kent jest tym z kogo się podaje, ale jednocześnie nie jest wskrzeszonym Supermanem z tej rzeczywistości. Jak to możliwe? Odpowiedzi na to pytanie w tym tomie jeszcze nie uzyskamy. Z tego epizodu dowiadujemy się o Clarku dwóch innych rzeczy. Po pierwsze kiedy prowadzi dziennikarskie śledztwo jest niczym James Bond – włamuje się do siedziby podejrzanej korporacji, rozkłada uzbrojonych ochroniarzy na łopatki. Jebany komandos, a nie dziennikarz. Po drugie jak na reportera śledczego to jednak nie jest zbyt lotny. Wielkie zdziwienie wywołuje w nim fakt, że nowemu Supkowi trudno jest zaakceptować jego tożsamość. Czy on nie widzi, że rozmawia ze swoim lustrzanym odbiciem? Nie potrafi łączyć oczywistych faktów? Ta część historii ma swoje minusy, ale jednocześnie kryje w sobie cały czas niewyjaśnioną tajemnicę, więc czyta się ją z pewną dozą zainteresowania.

Ostatni epizod jest chyba najlepszy z całego komiksu. Opowiada on o powrocie Lois do "Daily Planet", z tymże nie jest ta sama kobieta którą tam pamiętają. Lois z innej (poprzedniej) rzeczywistości udaje się do redakcji gazety po to, by rozszyfrować tajemniczy list jaki otrzymała od swojej odpowiedniczki z uniwersum "Odrodzenia". Tak, wiem, trochę to skomplikowane… Tak czy inaczej trop prowadzi ją do odkrycia szokującej prawdy. Dość powiedzieć, że po śmierci Supka z tego świata Lois Lane i Lana Lang zostały trafione przez resztkę fali uderzeniowej z jego rozbłysku słonecznego, w konsekwencji czego zyskały supermoce. O ile jednak Lana przyjęła przydomek Superwoman i ma się dobrze, to Lois niedługo potem podzieliła los człowieka ze stali i zwyczajnie wyparowała. Jej śmierć to dość zaskakujący twist fabularny, który dodaje temu komiksowi nieco bardziej dramatycznego wydźwięku. Jurgens sprytnie sobie to wymyślił, pozbywając się jednej Lois, wyczyścił plac dla drugiej, która teraz bez większych problemów będzie mogła zająć jej miejsce w redakcji "Daily Planet".
Lana Lang jako Superwoman (rys. Stephen Segovia)
Seria "Superman: Action Comics" pod wodzą Dana Jurgensa powoli zaczyna nabierać rumieńców. Jej drugi tom to całkiem nieźle skonstruowane czytadło, które nawet jeśli udziela czytelnikowi odpowiedzi na jedno pytanie, to na jego miejsce stawia dwa kolejne, dzięki czemu przez cały czas podtrzymuje jego zainteresowanie. Jestem ciekawy jak to się rozwinie, a wieńczący komiks cliffhanger zapowiada kolejne komplikacje i chyba wreszcie jakieś potężne mordobicie.

Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry) 

ILUSTRACJE

Rysunki: Patrick Zircher, Stephen Segovia, Tom Grummett
Tusz: Patrick Zircher, Art Thibert, Danny Miki, Mark Morales, Scott Hanna
Kolory: Arif Prianto, Ulises Arreola, Gabe Eltaeb

Każdy z epizodów tego komisu rysowany jest przez innego ilustratora. Prolog z Lexem Luthorem w roli głównej zdobią prace Toma Grummetta, którego pamiętam jeszcze z czasów komiksów wydawanych przez TM-Semic. Klasyczna, solidna kreska Kanadyjczyka nie rzuca na kolana, ale nie daje też powodów do narzekania.
Lex Luthor ogłasza się nowym Supermanem (rys. Tom Grummett)
Odpowiedzialny za drugą część komiksu Patrick Zircher to zwykły przeciętniak, a jego największymi grzechami są miejscami niechlujne wykończenia oraz nakładanie grubych warstw tuszu, które powodują, że szkice tracą swoją lekkość oraz klarowność. Ostatni epizod rysowany jest przez najlepszego z całej trójki Stephena Segovię. Prace Filipińczyka charakteryzuje  ładny, przejrzysty styl, chociaż i jemu czasem przydarzają się drobne wpadki, takie jak czasem dziwny wyraz twarzy u którejś z postaci (najczęściej młodego Jona).

Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry) 

DODATKI

Wydawca: Egmont
Wydawca oryginalny: DC Comics
Tytuł oryginału: Superman: Action Comics - Volume 2 - Welcome to the Planet
Cykl: DC Odrodzenie
Seria: Superman: Action Comics
Data wydania: 16 luty 2018
Tłumacz: Jakub Syty
Format: 165 x 255 mm
Liczba stron: 120
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788328126473
Cena okładkowa: 39,99 zł

W bonusach znajdziemy galerię okładek oraz kilka szkiców autorstwa Dana Jurgensa i Stephena Segovii. 

Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry) 

PODSUMOWANIE

W porównaniu z pierwszym tomem serii daje się zauważyć skok jakościowy, który dokonał się zarówno pod względem scenariusza (dość wyraźny) jak i rysunków (mniej istotny). Mamy do czynienia z całkiem ciekawą intrygą, napędzaną przez nieprzerwanie piętrzące się zawiłości fabuły… Superman jest martwy, ale Clark Kent żyje. Lex Luthor ogłasza się nowym Supermanem, ale chwilę potem pojawia się kolejny człowiek ze stali. Nowy Superman jest bardzo podobny do tego zmarłego, ale wcale nim nie jest. Lois Lane wraca do "Daily Planet", ale która? Przecież na tym świecie istnieją aż dwie Lois Lane… Mimo tak wielu skomplikowanych wątków Dan Jurgens potrafił złożyć je w jedną sensowną całość. Intryga jak na razie trzyma się kupy, chociaż więcej o jej jakości będzie można powiedzieć dopiero wtedy, gdy odkryte zostaną już wszystkie tajemnice. Na ten moment mamy bardzo przyzwoitą zapowiedź dalszych wydarzeń, w dodatku naprawdę nieźle zilustrowaną. Jeśli seria "Superman: Action Comics" utrzyma tendencję wzrostową, to bardzo szybko może zostać liderem pośród reszty tytułów w cyklu "Odrodzenie". Inna sprawa, że na tę chwilę konkurencja jest w chuj mizerna…
Ostateczna ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz