środa, 25 października 2017

Superman: Action Comics - Tom 1 - Ścieżka zagłady

Uwaga!!!

FABUŁA

Scenariusz: Dan Jurgens

Skoro powrócił stary Superman, to czemu nie mają przypomnieć się jego dawni wrogowie, a przede wszystkim najpotężniejszy z nich? Ten który już raz zabił Człowieka ze Stali – Doomsday! Tym razem jednak Metropolis znajduje się pod opieką jeszcze jednego bohatera (?) z symbolem "S" na piersi, oto bowiem odziany w bojowy skafander Lex Luthor ogłasza się nowym Supermanem. Czy w obliczu zagrożenia jakie niesie za sobą pojawienie się Doomsdaya, dwoje niechętnych sobie "Supermanów" zechce połączyć siły i współpracować? "Ścieżką zagłady" Dan Jurgens zabiera czytelnika w nostalgiczną podróż w przeszłość, przywołując pierwsze, jakże pamiętne starcie Supermana z Doomsday'em. Mamy więc do czynienia z nową jakością, czy odgrzewanym kotletem? Skłaniam się raczej ku tej drugiej opinii. 

Pomimo kilku istotnych różnic kolejna konfrontacja Supermana z Doomsday'em jest w wielu aspektach bliźniaczo podobna do ich pierwszej potyczki. Wszystko odbywa się w zbliżonym klimacie oraz analogicznych warunkach, ponieważ areną walki ponownie zostają ulice Metropolis. Podstawową różnicą jest pojawienie się na scenie Lexa Luthora, który postanowił pobawić się w bohatera. Odziany w śmieszny kombinezonik dziarski łysol bez żenady wpierdala się więc w sam środek walki dwóch potężnych istot.
Doomsday spuszcza łomot Luthorowi (rys. Patrick Zircher)

Ktoś tu zapomniał, że jest zwykłym człowiekiem i nawet jeśli posiada bojowy skafander, to nigdy nie będzie ani tak silny, ani tak szybki, ani tak wytrzymały jak Superman. Po za tym koleś nie ma niczym osłoniętej głowy i jeden strzał w pysk od Doomsday'a oznacza urwanie tego pustego łba, ale chuj z tym… Dan Jurgens nie przejmuje się logiką. Jebać ją!
Ogólnie rzecz biorąc zawsze wolałem Luthora jako podstępnego i bezwzględnego biznesmena, niż świrującego pawiana supergościa. Owszem, obsesja Lexa na punkcie Supermana jest zrozumiała, a motywacja do bycia mu równym przekonująca, niemniej jednak koncepcja z wbijaniem się w kombinezon i odstawianiem herosa jest, była i zawsze będzie zwyczajnie chybiona.

W pewnym momencie walka z Doomsday'em przeradza się w zwykłą młóckę, podczas której Supcio i Lex kłócą się niczym dwoje przedszkolaków, o to który z nich jest prawdziwym bohaterem, a który zwykłym uzurpatorem. Na polu bitwy pojawiają się również Wonder Woman oraz… Clark Kent, który ewidentnie nie jest Supermanem. Jest za to totalnym zjebem, bo jak inaczej nazwać kolesia, dla którego materiał na artykuł jest ważniejszy niż życie? Chłopina zamiast spierdalać, pałęta się pod nogami walczącym superistotom.
Mimo, że fabuła "Ścieżek zagłady" kryje w sobie kilka nawet intrygujących zagadek, to całościowo prezentuje się dość mizernie. Pełno w niej jałowych dialogów, nielogicznych zachowań bohaterów oraz przekombinowanych rozwiązań. To akcja jest motorem napędowym tego komiksu, więc znacząca jego część poświęcona została na bitwę z Doomsday'em. Walka ze stworem nie była jednak zbyt absorbująca, dlatego też szybko zaczęła przynudzać. Na szczęście całą historię wieńczy całkiem intrygujący cliffhanger, który wyraźnie podsycił moje mocno już dogasające zainteresowanie. Ostatecznie przecież jeszcze wiele pytań czeka na swoje odpowiedzi: kim jest gość w zielonym habicie? Po co mu Doomsday? Kim jest facet podający się za uznanego za zmarłego Clarka Kenta? Żeby się tego dowiedzieć, trzeba będzie sięgnąć po kolejne tomy. Oby były ciekawsze niż ten pierwszy. 

Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐ (nijaki)  

ILUSTRACJE

Rysunki: Patrick Zircher, Tyler Kirkham, Stephen Segovia
Tusz: Patrick Zircher, Tyler Kirkham, Art Thibert
Kolory: Tomeu Morey, Ulises Arreola, Arif Prianto

Bardzo przeciętnie to wygląda. Za album odpowiedzialnych jest troje rysowników, z których żaden jakoś specjalnie nie podbił mojego serca. Dlaczego? Patrick Zircher bywa bardzo byle jaki. Zdarza mu się być się zwyczajnie niechlujnym przy wykończeniach, a w związku z faktem, że sam nakłada tusz na swoje szkice, nie można przerzucić odpowiedzialności na słabego inkera. Styl Tylera Kirkhama przypomina nieco kreskę świętej pamięci Michaela Turnera, niestety zdecydowanie brakuje mu wyrazistości, jaką miały prace tego drugiego. Z całej trójki rysowników najlepiej prezentuje się Stephen Segovia, który jest po prostu bardzo solidny, chociaż i w jego przypadku trudno mówić o zachwycie. 

Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐ (przeciętny) 

DODATKI

Wydawca: Egmont
Wydawca oryginalny: DC Comics
Tytuł oryginału: Superman: Action Comics - Volume 1 - Path of Doom
Cykl: DC Odrodzenie
Seria: Superman: Action Comics
Data wydania: 6 październik 2017
Tłumacz: Jakub Syty
Format: 165 x 255 mm
Liczba stron: 168
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788328127739
Cena okładkowa: 39,99 zł

Standardowy Egmont w serii "Odrodzenie". W bonusach znajdziemy galerię okładek oraz krótki wstęp pt. "Pomiędzy kadrami" autorstwa Małgorzaty Chudziak. 

Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry) 

PODSUMOWANIE

"Ścieżkami zagłady" scenarzysta Dan Jurgens nawiązuje do historii pierwszej konfrontacji Supermana z Doomsday'em, odświeżając nieco ten motyw na potrzeby nowych realiów. Nie da się jednak ukryć, że mimo dodania kilku nowych elementów w dużej mierze mamy do czynienia z powtórką z rozrywki. Kolejna potyczka Człowieka ze Stali z kryptońskim stworem na ulicach Metropolis nie budzi już żadnych emocji i zwyczajnie prezentuje się całkiem nijako. Dokoptowany do tej historii SuperLex jest irytujący, a jego sprzeczki z Supermanem w obliczu jakże poważnego zagrożenia są małostkowe i dziecinne. Fabularnie komiks ten jako-tako broni się tylko dzięki sporej ilości akcji, kilku nieodkrytym jeszcze tajemnicom oraz intrygującemu finałowi. Pod względem graficznym nie ma się czym zachwycać, jest przeciętnie i bez błysku.

Ostateczna ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐ (nijaki)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz