niedziela, 4 lutego 2018

Green Arrow - Tom 2 - Wyspa blizn

Uwaga!!!

FABUŁA

Scenariusz: Benjamin Percy

Po wydarzeniach z poprzedniego tomu, kiedy to Szmaragdowy Łucznik i jego sprzymierzeńcy zatopili "Inferno" (ogromny okręt wojenny, będący siedzibą organizacji przestępczej zwanej "Dziewiątym Kręgiem"), rozbici i poranieni bohaterowie zostają rozdzieleni. Oliver, Dinah oraz John Diggle trafiają na pełną niebezpieczeństw tajemniczą wyspę, natomiast Emiko udaje się wraz ze swoją matką Shado do Tokio, by tam ukorzyć się przed wywodzącymi się z Yakuzy mocodawcami rodzicielki.

Pierwszy epizod tego komiksu ukazuje losy Emiko. Benjamin Percy naprzemiennie przedstawia w nim aktualne wydarzenia z retrospekcjami sprzed roku. Wątek reminiscencji to opowieść o starciu Olivera i Emiko z tandetnym zjebem zwanym Clock King (grubasek w muszce z wytatuowaną tarczą i wskazówkami zegara na skroni), który to za pomocą jakichś cudacznych zegarków wykorzystuje młodych ludzi do dokonywania zuchwałych kradzieży. Historia jest w chuj infantylna, a jej finał to już kompletna porażka. Obecne wydarzenia ukazują walkę jaką Emiko podejmuje z przedstawicielami japońskiej mafii, a której stawką jest wolność matki oraz honor rodziny. Cała akcja sprowadza się do starcia obu pań z kolesiem transformującym w wielkiego smoka, więc trudno traktować ją na poważnie. Ten epizod "Wyspy blizn" ma za zadanie przybliżyć czytelnikom postać Emiko, ale robi to dość marnie, ponieważ ani fabuła nie jest porywająca, ani próby ukazania trudnych relacji bohaterki zarówno z bratem jak i matką niezbyt udane. Wszystkie te zabiegi sprawiają wrażenie sztucznych i mało wiarygodnych.
Emiko i Shado walczą z gigantycznym smokiem (rys. Stephen Byrne)
Drugi epizod przenosi akcję na tytułową wyspę blizn, gdzie Green Arrow, Black Canary oraz John Diggle trafili po zniszczeniu okrętu "Inferno". Jak się okazuje wyspa kryje w sobie wiele niespodzianek z plemieniem produkującym heroinę na zlecenie "Dziewiątego Kręgu" oraz mechanicznymi niedźwiedziami na czele. Ta część komiksu dzięki fajnie rozwijającemu się związkowi Olivera i Dinah, mógłby prezentować się naprawdę dobrze, niestety intryga została spieprzona przez fasadową strukturę oraz naiwny finał. Percy po raz kolejny postawił na dziwne kombinacje, zamiast wybrać prostotę i normalność. "Misioterminator"… Noż kurwa, bez jaj!
Przejście do trzeciego epizodu jest bardzo płynne, bowiem trójka bohaterów opuszcza wyspę blizn łapiąc okazję w pociągu kolei transpacyficznej. Jak się całkiem przypadkiem okazało w dziewiczą podróż Empire Expressem udała się również grupa dyplomatów prowadzących pokojowe pertraktacje. Protagoniści szybko odkrywają, że na pokładzie pociągu znajduje się planujący zamach na dygnitarzy terrorysta. Drużyna Green Arrowa ma mało czasu, by odkryć tożsamość mordercy i pokrzyżować jego plany. Ta część komiksu jest zdecydowanie najbardziej dynamiczna i efektowna z całej reszty, ale cierpi również na przesyt całkiem zbędnego efekciarstwa, który czyni ją mało wiarygodną. Ot, pełna szybkiej akcji, ale całkiem pusta i niezobowiązująca opowiastka o gościach w kolorowych trykotach.
Green Arrow i Black Canary na pokładzie Empire Expressu (rys. Juan Ferreyra)
Benjamin Percy ma problem z wyciągnięciem tej serii na poziom wyższy niż zwykła przeciętność. Co z tego, że facet ma nawet niezłe pomysły na rozwój fabuły, skoro zbyt często gubi się w detalach, wymyślając jakieś głupiutkie rozwiązania rodem z produkcji dla nastolatków. Raz jest to gigantyczny smok, innym razem mechaniczny niedźwiadek. W ten sposób chłop obniża standardy i sprawia, że jego pomysłów, a zarazem samego komiksu nie można traktować poważnie.

Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐ (nijaki) 

ILUSTRACJE

Rysunki: Stephen Byrne, Otto Schmidt, Juan Ferreyra
Tusz: Stephen Byrne, Otto Schmidt, Juan Ferreyra
Kolory: Stephen Byrne, Otto Schmidt, Juan Ferreyra

Do dwójki znakomitych rysowników z poprzedniego tomu dołącza Stephen Byrne. Ilustracjom tego gościa brakuje zarówno lekkości rysunków Schmidta jak i niezwykle plastycznego uroku prac Ferreyry, niemniej jednak prezentują się one całkiem nieźle. Udało mi się wyłapać jednak drobną niespójność występującą w tym komiksie, otóż Ana z wyspy blizn w wersji Schmidta ma czarne włosy, a kilka stron dalej (rys. Byrne) już całkiem białe. Albo jebaniutka błyskawicznie osiwiała, albo gdzieś między twórcami szwankuje komunikacja. Tak czy inaczej oprawa graficzna "Wyspy blizn" stoi na naprawdę wysokim poziomie, czego najlepszym przykładem niech będzie ten oto atrakcyjny wizerunek Dinah.
Dinah Lance alias Black Canary w pełnej okazałości (rys. Otto Schmidt)
Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (bardzo dobry) 

DODATKI

Wydawca: Egmont
Wydawca oryginalny: DC Comics
Tytuł oryginału: Green Arrow - Volume 2 - Island of Scars
Cykl: DC Odrodzenie
Seria: Green Arrow
Data wydania: 23 styczeń 2018
Tłumacz: Marek Starosta
Format: 165 x 255 mm
Liczba stron: 132
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788328126398
Cena okładkowa: 39,99 zł

Ładnie wydany komiks, ale w bonusach tylko galeria okładek.

Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry) 

PODSUMOWANIE

Seria "Green Arrow" ma w rękach niemal wszystkie atuty do tego by, być naprawdę ciekawym tytułem. Jest główny bohater o sporym potencjale, nie najgorsze postacie drugoplanowe oraz zespół bardzo dobrych rysowników. Niestety ewidentne braki widoczne są w pracy scenarzysty. Rozwiązania proponowane przez Benjamina Percy'ego są często dość naiwne, a nawet wręcz infantylne. W ogólnym odbiorze nie pomagają pretensjonalne dialogi, a także mało przekonujące zagrożenia, jakim bohaterowie stawiają czoła. Mimo, że komiks jest wręcz przesiąknięty szybką akcją, to brak realizmu powoduje, że nie wzbudza ona pożądanych emocji. Jedynie co sprawia nieskrywaną przyjemność w obcowaniu z tym komiksem, to oglądanie zawartych w nim atrakcyjnych ilustracji. Szkoda, że śledzenie fabuły już tak wiele radości nie przysparza. 


Ostateczna ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐ (przeciętny)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz