niedziela, 19 listopada 2017

Nastoletni Tytani - Tom 1 - Damian wie lepiej

Uwaga!!!

FABUŁA

Scenariusz: Benjamin Percy

Damian Wayne, obecny Robin postanawia reaktywować Nastoletnich Tytanów. Oczywiście pod swoim przywództwem. W skład grupy wchodzić mają: Starfire, Kid Flash, Beast Boy oraz Raven. Czy apodyktycznemu trzynastolatkowi uda się przekonać nowych kolegów do własnej wizji funkcjonowania zespołu? Czasu na podjęcie decyzji nie jest wiele, ponieważ Tytanom grozi śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony dziadka Damiana, Ra’sa Al-Ghula i jego Ligi Asasynów. Od początku miałem graniczące z pewnością przeczucie, że starcie dowodzonych przez starego piernika nieletnich zabójców z dzieciakami w kolorowych kostiumach, to nie będzie nic fajnego.


Najpoważniejszym problemem tego komiksu jest sposób kreowania bohaterów w nim występujących, ze szczególnym uwzględnieniem głównego protagonisty Damiana. Moim zdaniem to najbardziej chujowy Robin jaki kiedykolwiek zaistniał w uniwersum Batmana. Postać wypaczona niemal do granic absurdu. Irytujący trzynastoletni gnojek, który myśli, że pozjadał wszystkie rozumy i jak sam tytuł tego albumu wskazuje, wszystko wie najlepiej. No więc ten wkurwiający smarkacz postanawia zebrać kilku młodych superbohaterów i tym samym wskrzesić grupę Nastoletnich Tytanów. Jak wygląda rekrutacja? W jedyny możliwy sposób jaki mógł się narodzić w tym jego pustym łbie. Damian z zaskoczenia atakuje każdego z osobna, spuszcza im wpierdol, a następnie więzi… No cóż, wygląda na to, że w komiksach superbohaterskich jedynym sposobem, by przekonać kogoś do swoich racji, jest spuścić mu siarczysty łomot. Luzik, szanuję ten styl.

Kiedy Damian ma już w garści całą czwórkę, przekonuje ich, że osobno są lamusami i tylko w grupie mogą stanowić prawdziwą siłę. Ci spolegliwi i bezjajeczni frajerzy oczywiście przystają na jego propozycję i w takich oto irracjonalnych warunkach rodzi się nowa drużyna Nastoletnich Tytanów. Ekipa od razu ma pełne ręce roboty, ponieważ jak się okazuje Damian nie skompletował jej tylko dlatego, że mu się nudziło. Prawdziwym powodem był jego dziadek Ra’s Al-Ghul, który z okazji trzynastych urodzin wnuka, postanowił go… zajebać, jeśli ten nie zgodzi się przyłączyć do kierowanej przez niego Ligi Asasynów.
Stary zjeb wysyła więc w bój elitarną Pięść Demona, czyli piątkę młodych zabójców. Każdy z nich w ramach inicjacji ma za zadanie ukatrupić jednego z Tytanów. Nagrodą jest awans w hierarchii Ligi Asasynów. Grupą killerów dowodzi kuzynka i rówieśniczka Damiana, Mara, która ma z nim do wyrównania pewne osobiste porachunki z przeszłości. Fabuła nieuchronnie prowadzi więc do starcia Tytanów z Pięścią Demona, a następnie samym Ra'sem Al-Ghulem. Po tej konfrontacji nie należy spodziewać się jednak niczego ciekawego, Percy próbuje oczywiście przemycić w treści komiksu coś o sile przyjaźni oraz kierowaniu własnym losem, ale posługuje się raczej utartymi schematami, którym brakuje jakiejkolwiek głębi.

Pierwszy tom Nastoletnich Tytanów opiera się głównie na postaci Damiana, a ta jak już wcześniej wspomniałem jest mocno przerysowana. Jego despotyczny charakter i niezwykle irytującą osobowość można wytłumaczyć samotnością i trudnym dzieciństwem, wynikającym z posiadania patologicznej rodziny. Ojciec to mruk, który nigdy nie ma dla syna czasu, matka jest przydupasem dziadka, a ten psychopatą i skurwielem. Problemy z nawiązaniem normalnych relacji z innymi ludźmi są w takim przypadku całkiem oczywiste. Tylko dlaczego to wszystko musiało zostać przedstawione w tak naiwny sposób? "Damian wie lepiej" to komiks głupiutki i infantylny, przeznaczony raczej dla nastoletniego czytelnika. Jako przedstawiciel nieco starszej młodzieży mam problem z poważnym traktowaniem historii, w której dzieci bawią się w superherosów, dorośli nie widzą w tym nic złego, a zwierzakiem protagonisty jest ogromny nietoperzo-wilkołak... czy czym tam ten stwór o imieniu Goliath jest.

To coś obok Damiana to jego zwierzątko (rys. Jonboy Meyers)
Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐ (słaby) 

ILUSTRACJE

Rysunki: Khoi Pham, Jonboy Meyers, Diógenes Neves
Tusz: Wade von Grawbadger, Jonboy Meyers, Ruy José, Sean Parsons
Kolory: Jim Charalampidis, John Kalisz

Wrażenia nie są jednoznaczne. Z dwójki podstawowych rysowników tego albumu lepiej prezentują się ilustracje Khoia Phama, które są zwyczajnie przyzwoite. Cartoonowa kreska Jonboya Meyersa natomiast idealnie pasuje do nieco infantylnego klimatu tego komiksu. Jest z nim absolutnie kompatybilna. Zatrudnienie tego akurat rysownika do pracy nad "Nastoletnimi Tytanami" wydaje się więc być decyzją całkiem trafną. Nie jest to styl, który trafia w mój gust, ale nie można też mówić o jakiejś tragedii. Jedynym elementem w rysunkach obu panów, który prezentuje się naprawdę słabiutko jest Damian. Na większości kadrów Robin wygląda co najwyżej na niewyrośniętego sześciolatka, a jego proporcje są mocno zaburzone. Wielki łeb oraz małe ciałko z chudymi odnóżami wyglądają kuriozalnie i wzbudzają rozbawienie.


Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐ (przeciętny) 

DODATKI

Wydawca: Egmont
Wydawca oryginalny: DC Comics
Tytuł oryginału: Teen Titans - Volume 1 - Damian Knows Best
Cykl: DC Odrodzenie
Seria: Nastoletni Tytani
Data wydania: 6 listopad 2017
Tłumacz: Marek Starosta
Format: 165 x 255 mm
Liczba stron: 156
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788328127777
Cena okładkowa: 39,99 zł

Standardowe wydanie serii "Odrodzenie". Ładne i estetyczne. W bonusach galeria okładek, wstęp Małgorzaty Chudziak "Pomiędzy kadrami" oraz krótkie notki o autorach na wewnętrznej stronie okładki.
 

Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry) 

PODSUMOWANIE

Trudno jest mi traktować komiks o Nastoletnich Tytanach na poważnie. Przede wszystkim dlatego, że jest to seria przeznaczona raczej dla młodszych czytelników i na próżno szukać w niej bardziej skomplikowanych treści. "Damian wie lepiej" okazuje się być lekką historią opartą na naiwnych dialogach oraz sztampowej intrydze. Największym jej problemem są jednak występujące w niej postacie, a szczególnie główny protagonista Damian, który zobrazowany został w sposób wyjątkowo niefortunny. Zarówno jego charakterystyka jak i wizerunek prezentują się zwyczajnie nędznie. Komiks ten miał opowiadać o grupie młodych herosów, ale co można powiedzieć o reszcie bohaterów, skoro tak marna postać jak młody Robin kompletnie ich przyćmiewa? Obawiam się, że kolejne tomy tej serii będą utrzymane w podobnym tonie, a to niestety nie wróży im nic dobrego.

Ostateczna ocena Bastarda: ⭐⭐⭐ (słaby)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz