sobota, 25 listopada 2017

Aquaman - Tom 1 - Utonięcie

Uwaga!!!

FABUŁA

Scenariusz: Dan Abnett

Aquaman jako król Atlantydy robi wszystko, by poprawić stosunki panujące między jego narodem a ludźmi mieszkającymi na powierzchni. Nie jest to łatwe zadanie, szczególnie kiedy napotyka się na opór z obu stron barykady. Ludzie nie ufają Atlantom, a wśród tych drugich istnieje frakcja, która chce doprowadzić do otwartego konfliktu zbrojnego. Czy Aquamanowi uda się zapobiec wojnie? Czy w takich warunkach pokój jest w ogóle możliwy? Czy scenarzysta Dan Abnett poradzi sobie z brzemieniem jakie niesie za sobą prowadzenie tej serii? Sądząc po pierwszym tomie mam spore wątpliwości.

Muszę przyznać, że trochę współczuję Danowi Abnettowi, ponieważ jest w stanie wyobrazić sobie, jak ciężkim zadaniem jest napisanie porywającej historii, której protagonistą jest jeden z najbardziej obciachowych kolesi z całego panteonu bohaterów uniwersum DC. Dlaczego obciachowym? Kurwa, gość żyje pod wodą, gada z rybami, wygląda jak jakaś jebana złota rybka i w ogóle jest po chuju tandetny… Jak można wydobyć potencjał z czegoś takiego?
Abnett bierze więc na tapet jedyny w miarę sensowny temat, czyli konflikt ludzi z Atlantami, przedstawiając jednocześnie Aquamana jako rozjemcę, próbującego utrzymać kruchy pokój i polepszyć stosunki między oboma nacjami. Na wstępie przedstawiona zostaje scena, w której bohater rozprawia się z atlantydzkimi terrorystami i patrząc na nią już wiem, że komiks ten prawdopodobnie będzie zwyczajnie chujowy… Po pierwsze niech ktoś wytłumaczy, w jaki sposób ci goście są w stanie gadać pod wodą? Po drugie o co chodzi z tymi wszystkimi morskimi potworami? Co to, kurwa, plan zdjęciowy do filmu pt. "Dinokrokodyl kontra Supergator"?
Świat Aquamana wypełniają stwory rodem z tandetnego horroru (rys. Scot Eaton)
No cóż, brniemy dalej… Aquaman postanawia wyprawić w ambasadzie Atlantydy coś na kształt imprezy integracyjnej, na którą zaprasza grupkę ludzi z powierzchni. Cel szczytny, ale jak to zwykle bywa coś musi się spierdolić. Tak więc podczas baletów dochodzi do ataku terrorystycznego dokonanego przez największego wroga protagonisty, czyli Czarną Mantę. W efekcie wybuchu bomby ginie część z zaproszonych ludzi. Aquaman i Manta ścierają się ze sobą w śmiertelnej walce, którą bohater oczywiście wygrywa, ale uwaga!... decyduje się poddać i oddać swoje życie w ręce Manty.
Czemu tak? Ponieważ postanawia pobawić się w psychologa i przekonać owładniętego rządzą zemsty wroga, że lepiej jest gonić króliczka, niż złapać go… I udaje mu się to! Aquaman urabia Mantę, twierdząc że jeśli ten go zabije, to nie uzyska satysfakcji i reszta jego życia będzie jednym wielkim rozczarowaniem. Żeby tego było mało, pan złota rybka puszcza zamachowca i mordercę wolno. Co tu się odjebało? Jakiś zbiorowy gwałt na logice!

Odprawienie Manty, nie oznacza jednak końca problemów, ponieważ ponownie dają znać o sobie atlantydzcy terroryści, którzy atakują amerykański okręt wojskowy. Rząd USA postanawia (bez sprawdzania tematu) przypisać winę Aquamanowi (w końcu jest królem i odpowiada za wszystkich swoich poddanych) oraz zamknąć go w pierdlu. Ten jełop po raz kolejny się poddaje, mając nadzieję na wyjaśnienie sprawy i uniknięcie konfliktu. Oczywiście dzieje się wręcz odwrotnie, konflikt przybiera na sile, problemy się nawarstwiają, a komiks zaczyna się robić coraz bardziej nudny i niedorzeczny. Na pokład wchodzą wzniosłe dialogi o dyplomacji, tolerancji i sporo innych patetycznych pierdół. Jałowe gadki prowadzą absolutnie do niczego, dochodzi więc do ucieczki Aquamana z więzienia, a następnie starcia z samym Supermanem, które kończy się zawieszeniem broni, ale nie rozwiązaniem konfliktu. Sytuacja nadal jest napięta, a temat będzie kontynuowany w kolejnych tomach serii.


Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐ (słaby) 

ILUSTRACJE

Rysunki: Scot Eaton, Oscar Jiménez, Brad Walker, Philippe Briones
Tusz: Mark Morales, Oscar Jiménez, Andrew Hennessy, Wayne Faucher, Philippe Briones
Kolory: Gabe Eltaeb

Aż czterech rysowników odpowiedzialnych jest za pierwszy tom przygód Aquamana i każdy z nich spisuje się całkiem przyzwoicie. Moim zdaniem najlepiej wyglądają prace Philippe'a Brionesa oraz Brada Walkera. Szkice tego drugiego mają jednak jedną przypadłość dotyczącą rysowania facjat. Walker szczególnie męskim postaciom (Aquaman, Superman) nadaje nazbyt kanciaste rysy twarzy, przez co czasami zyskują one dziwny wyraz i wyglądają nienaturalnie. Ogólnie jednak nie jest źle i pod względem graficznym "Utonięcie" zasługuje na ocenę dobrą.


Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry) 

DODATKI

Wydawca: Egmont
Wydawca oryginalny: DC Comics
Tytuł oryginału: Aquaman - Volume 1 - The Drowning
Cykl: DC Odrodzenie
Seria: Aquaman
Data wydania: 4 listopad 2017
Tłumacz: Marek Starosta
Format: 165 x 255 mm
Liczba stron: 156
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788328127746
Cena okładkowa: 39,99 zł

Standardowe wydanie "Odrodzenia" z uniwersum DC. W bonusach galeria okładek oraz wstęp Małgorzaty Chudziak "Pomiędzy kadrami".


Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry) 

PODSUMOWANIE

"Utonięcie" to komiks posiadający zbyt wiele istotnych wad, by można było powiedzieć, że jego lektura daje satysfakcję. Po pierwsze jest on bardzo naiwny w swojej treści, co objawia się często kompletnie nielogicznymi zachowaniami bohaterów. Po drugie pełen jałowych dialogów, w których protagoniści do znudzenia powtarzają te sam myśli, a wiedzione przez nich rozmowy nie prowadzą do żadnych konstruktywnych wniosków. Po trzecie potencjał serii nie jest specjalnie duży, a winą za taki stan rzeczy należy obarczyć postać głównego bohatera. Historia gościa, który żyje pod wodą, gada z rybami i ubiera się w złote wdzianko o łuskowatej fakturze, przedstawia sobą wyjątkowo mało wartościowy materiał wyjściowy. Nie da się ukryć, że mój stosunek do Aquamana jest delikatnie mówiąc niezbyt przychylny. Niestety Danowi Abnettowi nie udało się wyrzeźbić z tego skromnego surowca nic specjalnie ciekawego i nawet całkiem dobra warstwa graficzna nie jest w stanie przeważyć szali na stronę pozytywnego wrażenia.
Ostateczna ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐ (nijaki)

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że ten komentarz został usunięty przez autora, bo bardzo chętnie bym się do niego odniósł... A chuj z tym, i tak to zrobię. ;)
      Po pierwsze - Ponoć jestem zacofany, bo nie uważam "Aquamana" za dobry komiks, a przecież tak wielu recenzentów twierdzi inaczej. Serio? A mogę mieć własne zdanie? Jeśli coś mi się nie podoba, to jestem krytyczny, ale potrafię też pochwalić jak trafi się coś fajnego.
      Po drugie - Pada zarzut, że uprawiam hejt i trolling. Być może tak. Zdaję sobie sprawę, że forma mojej wypowiedzi może to sugerować. Spoko, nie mam z tym problemu. Zawsze jednak staram się uargumentować swoje krytyczne zdanie i dokładnie opisuję co i dlaczego mi się nie podoba. Chciałbym, żeby ktoś przytoczył kiedyś konkretne przeciw argumenty. "Aquman", "Flash" czy jakikolwiek inny komiks jest super bo... Naprawdę chętnie podyskutuję.
      Pozdrawiam.

      Usuń