Uwaga!!!
FABUŁA
Scenariusz: Robert VendittiPlaneta Oa będąca siedzibą Korpusu Zielonych Latarni przestała istnieć, a sami Green Lanterni zniknęli i nikt nie wie co się z nimi stało. W ich miejsce pojawił się Korpus Sinestro, którego rządy oparte na strachu sieją spustoszenie niemal w całym wszechświecie. Nikt nie jest w stanie przeciwstawić się terrorowi Świata Wojny. Nikt, oprócz Hala Jordana. Pozostający w formie czystej woli ostatni Green Lantern musi zrobić wszystko, by przywrócić sobie materialną postać, a następnie stawić czoła tyranii Sinestro.
"Prawo Sinestro" to komiks obfitujący w powroty. Wraca Korpus Zielonych Latarni, wraca jego najważniejszy przedstawiciel Hal Jordan, w pewnym sensie wraca też największy wróg Green Lanternów, czyli Sinestro. Pod nieobecność Zielonych Latarni, to właśnie ten różowoskóry tyran ze śmiesznym wąsikiem rządzi wszechświatem, a dowodzony przez niego Korpus Żółtych Latarników sieje strach i terror. Ja mam jednak mały problem z Sinestro, ponieważ nie do końca ogarniam jego motywacje. Wywoływanie strachu jako cel sam w sobie, a nie środek do jego osiągnięcia, wydaje się być nieco pretensjonalne. Z jednej strony koleś bezustannie pierdoli kocopały o wprowadzeniu i utrzymaniu porządku, z drugiej natomiast robi wiele, by ten porządek zburzyć. Coś się tu nie spina... No ale cóż, zagrożenie jest jakie jest i tak czy inaczej trzeba z nim walczyć.
Misji tej podejmuje się oczywiście Hal Jordan. Kolunio jednak dopiero co wrócił z niebytu i zachowuje się nie do końca racjonalnie. Zamiast się przyczaić, rozpoznać zagrożenie, może skołować sobie jakieś wsparcie, od razu rzuca się na przeciwnika. Typowy "bohateiro". Śmiały, odważny i głupi. Gdyby nie pomoc od Soranik (córki Sinestro) jego szarża skończyłaby się szybciej niż zaczęła i Jordan wąchałby już kwiatki od spodu. W międzyczasie gdzieś na rubieżach kosmosu pojawia się zaginiony Korpus Zielonych Latarni. Przetrzebieni, bez wsparcia Strażników i własnej siedziby (planeta Oa została zniszczona) Lanterni liżą rany i próbują się przegrupować.
Powrót Korpusu Zielonych Latarni (rys. Rafa Sandoval) |
Hal Jordan vs. Sinestro (rys. Rafa Sandoval) |
Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry)
ILUSTRACJE
Rysunki: Rafa Sandoval, Ethan van SciverTusz: Jordi Tarragona, Ethan van Sciver
Kolory: Jason Wright, Tomeu Morey
Ethan van Sciver i Rafa Sandoval stanowią bardzo mocny duet. Obaj panowie prezentują równie wysoki poziom, chociaż jakbym miał wybierać, to bardziej podobają mu się ilustracje tworzone przez tego drugiego. Bardzo solidnie prezentuje się design postaci, co szczególnie dla tej serii jest kwestią newralgiczną. Aby wykreować sporą grupę różnorodnych kosmitów i nic przy tym nie spieprzyć, trzeba mieć trochę wyobraźni, nie bać się eksperymentów, ale potrafić też powstrzymać się przed przestylizowaniem postaci. Bardzo łatwo jest przekombinować i stworzyć jakieś koszmarne potworki. Na szczęście duet Van Sciver / Sandoval daje sobie świetnie radę również w tym aspekcie. Wszystkie kosmiczne pojedynki, będące przecież solą tego komiksu, wyglądają dynamicznie i bardzo efektownie również dzięki świetnej kolorystyce. Pod względem wizualnym nie można temu albumowi nic zarzucić, a wręcz przeciwnie, należy pochwalić artystów odpowiedzialnych za ilustracje.
Ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (bardzo dobry)
DODATKI
Wydawca: EgmontWydawca oryginalny: DC Comics
Tytuł oryginału: Hal Jordan and the Green Lantern Corps - Volume 1 - Sinestro’s Law
Cykl: DC Odrodzenie
Seria: Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni
Data wydania: 4 listopad 2017
Tłumacz: Marek Starosta
Format: 165 x 255 mm
Liczba stron: 156
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788328127753
Cena okładkowa: 39,99 zł
Kolejne wydanie "Odrodzenia" DC niczym się nie różni od poprzednich publikacji z tej serii. Ładne i estetyczne wydanie, a w bonusach galeria okładek oraz tradycyjny wstęp "Pomiędzy kadrami".
Ocena Bastarda: ✰✰✰✰✰✰ (dobry)
PODSUMOWANIE
Pierwszy tom przygód Hala Jordana i Korpusu Zielonych Latarni to całkiem przyzwoite czytadło, obfitujące w sporą dawkę akcji, ukazaną w postaci widowiskowych kosmicznych bitew toczonych za pomocą pierścieni mocy. Nie da się jednak ukryć, że "Prawu Sinestro" brakuje nieco bardziej skomplikowanej intrygi i niespodziewanych zwrotów akcji, a bohaterowie w nim występujący mają często więcej farta niż rozumu. Wygląda na to, że scenarzysta Robert Venditti chciał po prostu w możliwie najbardziej przystępny sposób przedstawić starcie dobra ze złem. Nawet mu się to udało. W dobie szerzącego się obecnie na rynku komiksów superbohaterskich namolnego efekciarstwa, należy docenić prostotę tego albumu. Venditti nie starał się zrobić z tego komiksu czegoś, czym on nie jest. Nie szarżował z wymyślaniem bzdurnych pomysłów i niedorzecznych rozwiązań, ale dał czytelnikowi coś, czego ten oczekuje. Wolną od irytujących absurdów, dobrą, niezobowiązującą rozrywkę. "Prawo Sinestro" to pierwszy wydany w Polsce komiks z cyklu "DC Odrodzenie", który nie zawiódł moich oczekiwań. Trzeba przy tym zauważyć, że album ten nie byłby tak przyjemny w odbiorze, gdyby nie jego bardzo dobra szata graficzna.
Ostateczna ocena Bastarda: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz