wtorek, 16 października 2018

Wolverine – Tom 1

Uwaga!!!

FABUŁA

Scenariusz: Jason Aaron

Wolverine vol.3 #56 (październik 2007) - "Facet w dziurze"
Bardzo śmiała w swym zamyśle krótka opowiastka, w której głównym bohaterem wcale nie jest Wolverine. Wątek Logana jest tylko pretekstem do ukazania dramatu samotnego i zagubionego człowieka, którego życie zmieniło się w nieznośną wegetację bez perspektyw na lepszą przyszłość. Nie da się ukryć, że pomysł przewodni na tę historię jest mocno naciągany, a nawet wręcz głupiutki. Wielotygodniowe katusze jakie przechodzi uwięziony w dziurze i ostrzeliwany z małej armaty Wolverine to gruba przesada. A to, że napierdalanie z działa do więźnia jest czyjąś etatową pracą, to już w ogóle absurd... Nie zmienia to jednak faktu, że ta część opowieści jest tylko tłem dla właściwych treści. Jason Aaron użył tego pomysłu jako wytrychu do opowiedzenia historii jednego z oprawców. "Facet w dziurze" broni się głównie dzięki znakomicie przedstawionej charakterystyce Wendella, ukazującej postępującą beznadzieję jego egzystencji. Ciekawym doświadczeniem było też zobaczyć Wolverine'a w nietypowej dla niego sytuacji, kiedy bohater nie ma możliwości użyć swoich szponów, a jedyne na czym może polegać to siła jego słów. Mimo widocznych na pierwszy rzut oka wad, historia ta jest nieco głębsza niż standardowe opowieści superhero i ma swój niepowtarzalny klimat. Bardzo dobre otwarcie tego albumu. Moja ocena: 7/10.

Wolverine vol.3 #62-65 (kwiecień - lipiec 2008) - "Dorwać Mystique!"
O tej historii pisałem już wcześniej, przy okazji drugiego tomu cyklu "Superbohaterowie Marvela". Więcej szczegółów tutaj. Moja ocena: 6/10.

Wolverine: Manifest Destiny vol.1 #1-4 (grudzień 2008 - marzec 2009) - "Boskie przeznaczenie"
Zdecydowanie najsłabsza z trzech dłuższych historii zawartych w tym albumie. Jest to mocno przerysowana czteroczęściowa mini-seria utrzymana w klimacie tandetnego kung fu.
Logan udaje się do Chinatown, by ostatecznie stawić czoła nie dającym mu spokoju wspomnieniom z wydarzeń sprzed pięćdziesięciu lat. Na miejscu czekają na niego oczywiście same kłopoty, reprezentowane przez władcę miejscowego przestępczego półświatka Czarnego Smoka oraz jego wojowników ninja. Już na pierwszy rzut oka widać, że Jason Aaron mocno inspirował się szmirowatymi produkcjami o mistrzach kung fu i takim właśnie stylu poprowadził tę historię. Tym razem jednak zabawa z estetyką kiczu nie powiodła się. Stało się tak ponieważ intryga praktycznie nie istnieje, przez co historia ta nie niesie za sobą kompletnie żadnych emocji. "Boskie przeznaczenie" to typowy akcyjniak pełen efektownych scen walki, fabularnie oparty jednak na mocno przetartych już kliszach. Krótko mówiąc mamy tutaj dużo napierdalania się, sporo tandetnych sztuczek (Mistrz Po, szkolenie Wolverine'a, przepakowani wojownicy ninja), ale niestety niewiele sensu. Moja ocena: 4/10.

Wolverine vol.3 #74 (sierpień 2009) - "Milę w moich mokasynach"
Kolejny krótki epizodzik wyróżnia się sposobem prowadzenia narracji. Każdy kolejny kadr przedstawia inny dzień z życia Wolverine'a, które pełne jest nieustających walk z łotrami oraz innych superbohaterskich wyczynów. Ultraintensywny tryb życia Logana zaniepokoił Spider-Mana, więc ten postanawia przeprowadzić z nim przyjacielską rozmowę o konsekwencjach tej autodestrukcyjnej egzystencji. Ta kompletnie niezobowiązująca historyjka sprowadza się więc do krótkiego barowego dialogu Spider-Mana z Loganem. Dialogu niespecjalnie porywającego i ciekawego. Ot, taki całkiem nijaki wypełniacz stron. Moja ocena: 4/10.

Wolverine: Weapon X vol.1 #1-5 (czerwiec - listopad 2009) - "Ludzie z Adamantium"
Najlepsza z dłuższych opowieści zawartych w tym komiksie. Blackguard wojskowy odłam firmy Roxxon zdobywa starą dokumentację "Broni X", na podstawie której produkuje własny oddział superżołnierzy (pseudonim Strikeforce X), wyposażonych w adamantowe szkielety oraz laserowe szpony. Wolverine wyrusza do Kolumbii, aby stawić tam czoła wrogom, którzy są wzorowani na nim samym. Historia ta posiada nie tylko sporą dawkę dynamicznej akcji (m.in. znakomita scena pojedynku Logana z przywódcą najemników), ale również całkiem ciekawą intrygę, w którą zamieszanych jest kilka podmiotów. Jason Aaron nie boi się sięgnąć głębiej w przeszłość bohatera i bardzo dobrze na tym wychodzi. Umiejętnie przywołując echa programu "Broń X" oraz wplątując w tę aferę postać starego znajomego Logana – Mavericka, zyskujemy dodatkowy element podnoszący atrakcyjność tej historii. Warto zauważyć, że na kartach tej mini-serii swój debiut zalicza dziennikarka Melita Garner, która odegra jeszcze niepoślednią rolę w dalszych tomach serii. Moja ocena: 7/10.

Wolverine vol.2 #175 (czerwiec 2002) - "Dobry człowiek"
Niniejszy epizodzik jest tym, który pozwolił Jasonowi Aaronowi po raz pierwszy zaistnieć w roli scenarzysty komiksowego. To właśnie dzięki niemu wygrał on organizowany przez Marvela konkurs na krótką historię z udziałem Wolverine'a. Cóż mogę powiedzieć, jeśli Aaron wygrał ten konkurs dzięki tej historyjce… to konkurencja musiała być w chuj mizerna. Fabuła tego epizodu jest kompletnie nielogiczna. Ścigany przez bandę wieśniaków z bronią Wolverine robi sobie przystanek w ucieczce tylko po to, by pomóc pewnej kobiecie wymienić koło w jej aucie. Nie mówię już o dziwnym dialogu jaki w tym czasie prowadzą, ale o całej tej zgoła absurdalnej sytuacji. Moja ocena: 3/10.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry)

ILUSTRACJE

Rysunki: Howard Chaykin, Ron Garney, Stephen Segovia, Paco Diaz Luque, Adam Kubert, Udon Studios
Tusz: Howard Chaykin, Ron Garney, Stephen Segovia, Noah Salonga, Paco Diaz Luque, Mark Farmer, Adam Kubert, Udon Studios
Kolory: Edgar Delgado, Jason Keith, John Rauch, Zac Atkinson, Justin Ponsor, Morry Hollowell, Paul Mounts, Udon Studios

"Facet w dziurze" – 5/10
Ten jednozeszytowy epizod narysowany został przez Howarda Chaykina, który nigdy nie należał do moich ulubionych ilustratorów. Problemem tego artysty jest irytująca niechlujność w wykończeniach. O ile elementy krajobrazu takie jak budynki czy przedmioty prezentują się bardzo dobrze, to sylwetki bohaterów oraz ich twarze już niekoniecznie. Szczególnie dotkliwie jest to widoczne w odwzorowaniu postaci Wolverine'a, który wygląda jak jeden wielki maziaj. Całokształt prac Chaykina (podejrzewam, że jest lepszym rysownikiem niż inkerem) ratuje bardzo fajna kolorystyka autorstwa Edgara Delgado.
Więziony w dziurze Wolverine znajduje się pod nieustającym ostrzałem tego wielkiego działa (rys. Howard Chaykin)
"Dorwać Mystique!" – 6/10
Autorem ilustracji do tej czteroczęściowej opowieści jest Ron Garney i spisuje się on naprawdę nieźle. Gdyby wykazał większą staranność w wykończeniach to ocena byłaby wyższa, szczególnie, że znakomitą robotę wykonał kolorysta Jason Keith.
Mystique jest gotowa na spotkanie z Wolverine'em (rys. Ron Garney)
"Boskie przeznaczenie" – 5/10
Większość kadrów tej historii narysował Stephen Segovia, a jego prace to raczej bardzo przeciętne rzemiosło. W oczy rzucają się średnio rozplanowane i niezbyt czytelne sceny akcji oraz momentami komicznie przepakowane postacie. Na kilku kadrach Wolverine wygląda jakby pod skórą nie miał żył, ale wszyte rury od odkurzacza. Wspomagający głównego rysownika Paco Diaz Luque narysował zaledwie kilka stron, więc nie ma sensu rozwodzić się nad jego kunsztem. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich historii, akurat w tej kolorystyka nie jest wiodącym elementem.
Powrót do Chinatown okazuje się być dla Wolverine'a bolesnym doświadczeniem (rys. Stephen Segovia)
"Milę w moich mokasynach" – 6/10
Kolejny króciutki i całkiem przyzwoity graficznie epizodzik narysowany tym razem przez Adama Kuberta.
Zwykły tydzień z życia Wolverine'a (rys. Adam Kubert)
"Ludzie z Adamantium" – 6/10
Ponownie na scenę wychodzi para Ron Garney (rysunki) oraz Jason Keith (kolory) i tak samo jak wcześniej, teraz też jest dobrze.
Wolverine vs. lider grupy Strikeforce X (rys. Ron Garney)
"Dobry człowiek" – 3/10
Odpowiedzialną za ilustracje do tej krótkiej historii jest działająca w Kanadzie grupa zrzeszająca głównie grafików azjatyckiego pochodzenia. Prace Udon Studios (tak, nazwa zespołu pochodzi od tego orientalnego makaronu) nie mają jednak ani klimatu ani jakości. Wolverine wygląda strasznie chujowo, a pastelowa, blada kolorystyka jest kompletnie nieciekawa.
Wolverine wymienia koło w aucie pewnej miłej pani (rys. Udon Studios)
⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry)

DODATKI

Tytuł: Wolverine – Tom 1
Tytuł oryginalny: Wolverine – The Complete Collection – Volume 1
Wydawca: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Cykl: Marvel Classic
Seria: Wolverine
Data wydania: 8 listopad 2017
Tłumacz: Sebastian Smolarek
Format: 170 x 260 mm
Liczba stron: 396
Okładka: Twarda
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788328127500
Cena okładkowa: 99,99 zł.

Egmont to uznana firma na polskim rynku wydawniczym i tym razem też się postarali. Twarda okładka, dobrej jakości papier kredowy i prawie czterysta stron do przeczytania robią wrażenie. Niezbyt spektakularna, ale bardzo ładnie narysowana przez Olivera Coipela (szkoda, że nie uświadczymy jego prac wewnątrz komiksu) okładka również przyciąga wzrok.

A co znajdziemy w środku? Każdą z historii zawartych w tym albumie poprzedza króciutki wstęp, a każdy z epizodów okładka wydania zeszytowego. Na końcu komiksu będziemy mogli podziwiać również zestaw okładek alternatywnych (wśród autorów m.in. znakomici Marko Djurdjević oraz Adi Granov).

Album rozpoczyna wstęp scenarzysty Jasona Aarona, w którym opisuje on w jaki sposób udało mu się trafić do branży komiksowej i jaką rolę odegrał w tym procesie właśnie Wolverine. Z tego krótkiego tekstu dowiemy się też czego mniej więcej będziemy mogli się spodziewać zarówno po tym albumie, jak i po trzech kolejnych tomach cyklu. Album wieńczy dwustronicowe posłowie autorstwa Kamila Śmiałkowskiego.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (rewelacyjny)

PODSUMOWANIE

Złożony z trzech dłuższych historii oraz trzech krótszych epizodów pierwszy tom serii Wolverine to komiks bardzo zróżnicowany, ale równocześnie bardzo nierówny. Każda z historii zawartych w tym albumie różni się stylem oraz klimatem. Jason Aaron eksperymentuje i bawi się konwencją.
Wpierw przedstawia nam nieco absurdalną, ale w gruncie rzeczy dającą do myślenia opowieść o złamanym, samotnym człowieku, by zaraz potem uraczyć pełnym akcji utrzymanym w klimacie spaghetti westernu pościgiem bohatera za zmiennokształtną mutantką. Następnie sięga po kiczowatą estetykę powieści kung fu, by chwilę później zmienić front i zaprezentować rozluźniającą barową pogaduchę superherosów o prowadzonym przez nich intensywnym życiu.
W "Ludziach z Adamantium" scenarzysta z powodzeniem łączy pełne dynamicznej akcji tradycyjne superhero z wciągającą opowieścią sensacyjną, której podstawą jest ciekawa intryga. Na deser dostajemy krótki epizodzik, który jest absolutnym debiutem Aarona w marvelowskim uniwersum.
Manewry i kombinacje scenarzysty skutkują historiami lepszymi ("Facet w dziurze", "Dorwać Mystique!", "Ludzie z Adamantium") i tymi nieco słabszymi ("Boskie przeznaczenie", "Milę w moich mokasynach", "Dobry człowiek").
Jeśli chodzi o rysunki, to poza trzema historiami narysowanymi przez Rona Garneya (dwie) oraz Adama Kuberta (jedna), reszta ilustracji do tego albumu wygląda co najwyżej przeciętnie. Całe szczęście, że dwie z tych opowieści należą do tych bardziej obszernych i to głównie one były wyznacznikiem jakości warstwy graficznej tego komiksu.
W ostatecznym rozrachunku, cytując klasyka, plusów dodatnich jest więcej niż tych ujemnych i przechylają one szalę na korzyść pozytywnego wrażenia. Polecam.

Ostateczna ocena: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (dobry)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz