niedziela, 27 stycznia 2019

Amerykańska Liga Sprawiedliwości - JLA - Tom 2

Uwaga!!!

FABUŁA

Scenariusz: Grant Morrison

JLA #10-15 (wrzesień 1997 - luty 1998) "Wieczna skała" #1-6
Liga Sprawiedliwości utworzona została, by chronić Ziemię i jej mieszkańców przed różnego rodzaju niebezpieczeństwami. Jednak nawet tak potężne istoty mogą okazać się bezsilne, kiedy przeciwnik okazuje się być potężny oraz świetnie zorganizowany. W tym epizodzie bohaterowie wpierw muszą stawić czoła dowodzonemu przez Lexa Luthora Gangowi Niesprawiedliwości (w jego szeregach: Joker, Władca Oceanów, Władca Luster, Doktor Light oraz Kirke), a następnie odeprzeć atak jednego z najgroźniejszych wrogów - Darkseida.
Gang Niesprawiedliwości (rys. Howard Porter)
"Wieczna skała" jest najdłuższą (6 części), najbardziej złożoną i zarazem chyba najlepszą ze wszystkich historii zawartych w tym albumie. Jednocześnie jest to opowieść bardzo nierówna, która zawiera w sobie tyleż samo pomysłów dobrych, co tych całkiem chujowych. Wielowątkowość, nieźle poprowadzona intryga oraz szybkie tempo akcji to najfajniejsze elementy tej historii. Szczególnie okazale prezentuje się starcie dwóch wybitnych strategów w osobach Luthora i Batmana. Nawiązująca do nomenklatury świata biznesu ich potyczka pełna jest zmyślnych forteli oraz całkiem ciekawych rozwiązań fabularnych. Niestety scenarzyście nie udało się uniknąć kilku wpadek spowodowanych przekombinowaniem niektórych wątków. Holograficzne projekcje złych sobowtórów członków Ligi, z którymi mierzą się bohaterowie, to pomysł kompletnie z dupy. Również obecność Jokera w Gangu Niesprawiedliwości nie ma większego sensu. Moim zdaniem koleś o takim profilu psychologicznym nie potrafiłby się podporządkować i pracować w zespole, a przynajmniej nie w taki sposób jak zostało to tutaj ukazane. Nie podobało mi się również zakończenie wątku Gangu, które nie miało większego sensu, ale było po prostu wygodne dla scenarzysty. Podobnych zgrzytów oraz przegięć w fabule tej historii jest jeszcze kilka. Mocno uwidacznia się również stylistyka kiczu, jakże symptomatyczna dla komiksów superbohaterskich z tamtego okresu. Aby dobrze bawić się przy lekturze tej historii trzeba po prostu przymknąć oko na pewne jej niedoskonałości. Moja ocena: 5/10.

JLA New Year's Evil - Prometheus #1 (luty 1998) "Był sobie koślawy człowiek"
Ten krótki epizodzik stanowi genezę Prometeusza, nowego superłotra oraz zadeklarowanego wroga Ligi Sprawiedliwości i jest wstępem do następnej opowieści zawartej w tym albumie.
Śmierć rodziców (bezwzględnych przestępców-hippisów) wywarła na psychikę Prometeusza ogromny wpływ (rys. Arnie Jorgensen)
Historia życia Prometeusza okazuje się być oparta po części na nieprawdopodobnych wydarzeniach, a po trochu na utartych schematach. Osobowość łotra kształtuje się wedle sztampowego wzorca i jest niespecjalnie ciekawa. Brak oryginalności oraz migawkowość tej produkcji stanowią jej największe wady. Moja ocena: 4/10.

JLA #16-17 (marzec 1998 - kwiecień 1998) "Camelot" / "Prometeusz uwolniony"
Na konferencji prasowej JLA odbywającej się w księżycowym obserwatorium dochodzi do aktu terroru. Zamaskowany łotr zwący się Prometeuszem więzi ponad setkę przedstawicieli światowych mediów, rzucając tym samym wyzwanie członkom Ligi Sprawiedliwości. Pokonanie niezwykle systematycznego i świetnie przygotowanego złoczyńcy nie będzie dla bohaterów wcale takim łatwym zadaniem.
Prometeusz (rys. Arnie Jorgensen)
W końcu przechodzimy do bezpośredniego starcia Ligi Sprawiedliwości z Prometeuszem. Gość ma opracowany szczegółowy plan, jest świetnie przygotowany do konfrontacji z herosami i pojedynczo neutralizuje kolejnych członków Ligi. Na pierwszy rzut oka wszystko fajnie. Historia jest pełna akcji, a intryga wydaje się być całkiem sensowna. Niby tak, ale podczas lektury cały czas coś mi jednak zgrzytało. Chyba gównie fakt, że sama postać Prometeusza była mocno przekombinowana (gość czerpie swoje moce z płyty CD), a jego motywacje niewystarczająco przekonujące. Poczucie niedosytu pozostawił również niedomknięty finał tej historii. Moja ocena: 5/10.
Przy okazji tej historii warto zwrócić uwagę, że w kadrach Ligi Sprawiedliwości zaszło sporo zmian. Po pierwsze drużyna została wzmocniona o nowych członków (Steel, Zauriel, Plastic Man, Oracle, Huntress), a po drugie rolę Wonder Woman przejęła matka Diany - królowa amazonek Hipolita. Szkoda, że wydawca nie rozwinął w jakimś dłuższym tekście przyczyn tej zamiany.
Amerykańska Liga Sprawiedliwości w nowej odsłonie (rys. Howard Porter)
JLA  / Wild C.A.T.S. #1 (wrzesień 1997) "JLA / Wild C.A.T.S."
Liga Sprawiedliwości ściera się w czterowymiarowej bitwie z samozwańczym władcą czasu Epochem. Podczas jednego z tych starć członkowie Ligi stykają się z pochodzącą z innego wymiaru grupą bohaterów zwanych Wild C.A.T.S.
JLA i Wild C.A.T.S. (rys. Val Semeiks)
O ja pierdolę! Co za porażka! W tej historii Liga Sprawiedliwości walczy się z mega tandeciarzem - podróżującym w czasie i przestrzeni Eunuchem... Wróć! Przepraszam! Oczywiście Epochem. To jednak nie walka z łotrem jest tak naprawdę gwoździem programu, a spotkanie Ligi Sprawiedliwości z Wild C.A.T.S.
W tym miejscu warto wspomnieć czym w ogóle są owe dzikie kociaki. Wild C.A.T.S. to grupa superherosów wykreowana na początku lat dziewięćdziesiątych przez Jima Lee dla WildStorm (imprint Image Comics). Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach wydawnictwo to robiło prawdziwą furorę na rynku komiksów superhero. Niniejszy crossover obu oficyn powstał zanim (styczeń 1999 roku) WildStorm oraz bohaterowie serii Wild C.A.T.S. zostali wykupieni i trafili na dobre pod skrzydła DC Comics.
Dobra, tyle tytułem dygresji. Wracamy do tematu. Początkowo, jak zawsze w takich sytuacjach, bohaterowie obu drużyn biorą się za łby. Po krótkim i kompletnie bezsensownym łubudu stwierdzają jednak, że grają do jednej bramki i wspólnie ruszają na wroga. Dalej jest jeszcze gorzej, intryga okazuje się kiczowata, adwersarz lamusiarski, a zakończenie głupie. Reasumując dużo zamieszania, a mało sensu. Moja ocena: 2/10.

⭐⭐⭐⭐ (nijaki)

ILUSTRACJE

Rysunki: Howard Porter, Gary Frank, Greg Land, Arnie Jorgensen, Val Semeiks
Tusz: John Dell, Bob McLeod, Dave Meikis, Mark Pennington, Kevin Conrad, Ray Kryssing
Kolory: Pat Garrahy, Heroic Age Studios, James Sinclair

Tak jak w poprzednim tomie, tak i teraz głównym rysownikiem jest Howard Porter. Nadal uważam, że to całkiem nijaki ilustrator, chociaż dostrzegam w jego pracach drobną poprawę w stosunku do poprzedniego albumu. Porter rysuje większość plansz do "Wiecznej skały" oraz jeden z zeszytów ukazujących starcie Ligi z Prometeuszem.

W ostatniej szóstej części "Wiecznej skały" kilka stron zilustrowanych zostało przez Gary'ego Franka oraz Grega Landa i trzeba przyznać, że w obu przypadkach są to bardzo przyzwoite prace.

Arnie Jorgensen odpowiedzialny jest za genezę Prometeusza i jeden z zeszytów przedstawiających jego starcie z Ligą Sprawiedliwości. Moim zdaniem to raczej marny rysownik, który podobnie jak Porter miewa problemy z odpowiednim przedstawianiem twarzy oraz fryzur.

Najsłabszym grafikiem odpowiedzialnym za ten album jest jednak Val Semeiks. Epizod z Wild C.A.T.S. jest narysowany po prostu koszmarnie. Krzywe twarze z wielkimi oczami, ogromna niechlujność w wykończeniach oraz byle jaki design postaci Epocha. Wszystkie te zarzuty spadają na barki Semeiksa.
Wizerunek Epocha to kicz w najczystszej postaci (rys. Val Semeiks)
⭐⭐⭐ (nijaki)

DODATKI

Tytuł: Amerykańska Liga Sprawiedliwości - JLA - Tom 2
Tytuł oryginalny: JLA - Deluxe Edtion - Volume Two
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginału: DC Comics
Cykl: -
Seria: Amerykańska Liga Sprawiedliwości - JLA
Data wydania: 17 maj 2016
Tłumacz: Krzysztof Uliszewski
Format: 170 x 260 mm
Liczba stron: 336
Okładka: Twarda
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788328116559
Cena okładkowa: 99,99 zł

Jak zwykle bardzo estetyczne wydanie. Prawie 350 stron, twarda oprawa, bardzo dobry papier oraz jakość druku. Egmont niezmiennie w znakomitej formie.
Okładka tego albumu jest dość banalna i niespecjalnie chwytliwa. Co do okładek wydań zeszytowych, to poprzedzają one każdy epizod tego komiksu. Na jego końcu znajdziemy jeszcze dwie dodatkowe oraz jedną grafikę szumnie nazwaną "plakatem".

W albumie tym znajdziemy również trzy strony szkicowników. Dwie pierwsze należą do scenarzysty Granta Morrisona i przedstawiają projekty Zauriela oraz Prometeusza. Szkice te miały stanowić wskazówkę dla rysowników serii co do wyglądu tych postaci. Trzecia strona przedstawia trzy różne pomysły Howarda Portera na okładkę tego komiksu.

Wewnątrz albumu znajdziemy krótkie biogramy wszystkich członków Ligi Sprawiedliwości, a na jego końcu trójki twórców: scenarzysty Granta Morrisona oraz rysowników Howarda Portera i Vala Semeiksa.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (bardzo dobry)

PODSUMOWANIE

Komiks ten można podzielić na trzy różne historie utrzymane w mocno kiczowatej stylistyce komiksów superbohaterskich końca lat dziewięćdziesiątych. Pierwsza jest najbardziej rozbudowana fabularnie i przedstawia starcie bohaterów z dowodzonym przez Lexa Luthora Gangiem Niesprawiedliwości, a następnie samym Darkseidem. Dzieje się tu bardzo dużo, ale wszystko w klimacie sporego chaosu, więc moje odczucia są mieszane. Kilka fajnych motywów (m.in. starcie dwóch wybitnych strategów Luthora i Batmana) zostało przykrytych przez inne, często mocno przekombinowane rozwiązania fabularne.
Kolejna historia wprowadza na scenę postać nowego łotra Prometeusza i ukazuje pierwszą potyczkę Ligi z tym niezwykle dobrze zorganizowanym przeciwnikiem. Tę opowieść również oceniam niejednoznacznie. Akcja jest dynamiczna, a intryga nienajgorzej skonstruowana. Pewne ułomności wiążą się nierozerwalnie z osobą samego Prometeusza. Przeszkadzały mi mocno wątpliwe motywacje łotra oraz fakt, że w dużej mierze swoje moce pozyskiwał on... z płyt CD.
Najsłabiej z całego albumu prezentuje się ostatni epizod będący crossoverem wydawnictw DC Comics oraz WildStorm, w którym to Liga Sprawiedliwości łączy siły z Wild C.A.T.S. przeciwko samozwańczemu władcy czasu Epochowi. W tej historii wszystko jest tandetne. Intryga, akcja, dialogi, wróg, ilustracje... Dosłownie wszystko!
W tamtym czasie sporo kuriozalnych rzeczy działo się też z samą Ligą Sprawiedliwości oraz wchodzącymi w jej skład bohaterami. Superman był wtedy niebieskim kolesiem z dziwnymi "elektrycznymi" mocami. Aquaman miał hak zamiast dłoni. Wonder Woman (Diana) została zastąpiona przez swoją matkę Hipolitę. Całkiem nowi Green Lantern oraz Green Arrow wymienili swoich oryginalnych poprzedników (Hal Jordan oszalał, a Oliver Queen był martwy). W końcu w zamian za Hawkmana w szeregach Ligi pojawił się anioł Zauriel.
Drugi tom JLA to album tylko i wyłącznie dla fanów komiksów spod znaku superhero. I to takich, którzy będą potrafili zaakceptować wszechobecny kicz, średniej jakości ilustracje oraz wiele dziwnych rozwiązań fabularnych.

Ostateczna ocena: ⭐⭐⭐⭐ (nijaki)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz